Connect with us

NFL

Mało kto zna kulisy tej przyjaźni… Wyjątkowa relacja noblistki i wybitnej poetki trwała dekady

Published

on

Mało kto zna kulisy tej przyjaźni… Wyjątkowa relacja noblistki i wybitnej poetki trwała dekady

Mało kto zna kulisy tej przyjaźni… Wyjątkowa relacja noblistki i wybitnej poetki trwała dekady

Ich relacja była jak poezja – pełna czułości, błyskotliwego humoru i głębokiego porozumienia. Wisława Szymborska i Ewa Lipska, dwie wybitne postaci polskiej literatury, połączyła przyjaźń trwająca dekady. Spotykały się na słynnych „loteryjkach”, wspólnie spędzały święta i wakacje, pisały do siebie listy. W trudnych chwilach były dla siebie wsparciem – aż do ostatniej rozmowy w szpitalnej sali.

Wisława Szymborska pisała do swojej przyjaciółki w 1971 roku: „Kochana Ewciu, uważaj, z kim rozmawiasz. Uważaj, o czym myślisz. Dbaj o pozytywne sny. Ubieraj się skromnie. Jedz proste potrawy. Hoduj tylko policyjne psy. Miej na uwadze pożytek powszechny”. Były dwiema wybitnymi poetkami. Wisława Szymborska – wiadomo! Poezja Ewy Lipskiej bardzo osobna, pełna gęstych znaczeń, metafor i paradoksów, zawsze była ceniona przez czytelników i krytyków.

Ewa Lipska jest nie tylko poetką, ale też znaczącą postacią, autorytetem. O przyjaźni mówiła: „Lord Byron mawiał, że przyjaźń to miłość bez skrzydeł, ale ja uważam, że właśnie ze skrzydłami. Zdrada w przyjaźni jest czasami gorsza niż w miłości. Przyjaźń jest pewnym zobowiązaniem. Platon nawet uważał, że to dar nieba”. Jak wyglądała przyjaźń Wisławy Szymborskiej i Ewy Lipskiej?

Poznały się w końcu lat 60. Ewa Lipska miała wtedy 18 lat. Szybko zaczęła być zapraszana na słynne herbatki z loteryjkami, które organizowała Szymborska. Była od noblistki o pokolenie młodsza, dzieliły je 22 lata. Lipska była rodowitą krakowianką, Szymborska przyjechała do Krakowa w latach 30. Jej rodzina przeniosła się tam z Wielkopolski. Wisława maturę zdała w 1941 roku na tajnych kompletach, studiowała polonistykę i socjologię, ale rzuciła studia, by zająć się pisaniem.

Ewa Lipska studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, była w pracowni prof. Adama Marczyńskiego, lekcje rysunku miała ze słynnym malarzem Jonaszem Sternem. Ale jak sama mówiła, przegadała te studia. Nie została malarką. Pracowała jako redaktor w wydawnictwie literackim. Była dyplomatką. W latach 90. prowadziła Polski Instytut w Wiedniu. Debiutowała zbiorem „Wiersze” w 1967 roku.

Była zaliczana do poetów Nowej Fali, do której należeli Stanisław Barańczak, Adam Zagajewski, Julian Kornhauser. Ale też od lat uchodzi za osobne zjawisko we współczesnej polskiej poezji. Uhonorowana prestiżowymi nagrodami za twórczość literacką, w tym Nagrodą Literacką „Gdynia” za tomik „Pogłos”. Była uczestniczką międzynarodowych festiwali literackich oraz pobytów stypendialnych (USA, Niemcy).

Mówiła o sobie: „Nigdy nie marzyłam o statystycznym, dostatnim życiu; willi, samochodach i salonach. Zawsze było mi to obce i nieciekawe. Moim salonem mogłaby być pustynia Kalahari, ale też Wzgórze Baumgarten. I miałam szczęście korzystać z kilku takich miejsc, pracując kilka lat w Austrii. W życiu jest zawsze „coś za coś”, ale trzeba umieć dostrzegać jego kolory, trzeba je po prostu lubić”, tłumaczyła w rozmowie z Jarosławem Mikołajewskim.

Z Wisławą Szymborską poznały się w końcu lat 60. Jak mówiła Ewa Lipska, zawsze miała szczęście do poznawania mądrych, życzliwych przyjaciół. Znała też krąg bliskich Wisławie Szymborskiej ludzi, jej byłego męża Adama Włodka, który był opiekunem koła młodych pisarzy. I wielką miłość poetki, pisarza Kornela Filipowicza.

Ewa Lipska pamiętała jeszcze z dawnych czasów „nianię Wisławy, słynną Marysię i siostrę Wisławy, Nawoję, u której spędzaliśmy święta i spotykaliśmy się na różnych okolicznościowych przyjęciach”. Pamiętała spotkania na dawnej ulicy Reja w Krakowie, w rodzinnym domu Szymborskich. Opowiadała

Kiedy wchodzę do tego pokoju, w którym spędzaliśmy wszystkie święta, przymykam na chwilę oczy i widzę moich Nieobecnych. Siedzą przy stole i za chwilę zacznie się jakaś loteryjka. Potem, kiedy Wisława zamieszkała w słynnej „szufladzie”, czyli garsonierze na ulicy Nowowiejskiej, czasami, nie mając jeszcze własnego mieszkania, korzystałam z niej, kiedy Wisława wyjeżdżała na dłużej do Zakopanego.

Pamiętam też zmartwioną Marysię, która mówiła do mnie o Wisławie: „ta Niusia to nic nie robi, tylko pisze”. Wisława bardzo mi wtedy pomogła; kiedy zachorowałam i musiałam spędzać długie tygodnie w szpitalach, pisała do mnie piękne listy”.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKenquire